Od Wozniacki, przez Świątek, aż po Charleston. Niewiarygodna seria. I wciąż czeka

Tenisowi kibice doskonale zapewne pamiętają przypadek Shuai Zhang, która na singlowe zwycięstwo czekała 22 miesiące, przegrała w tym czasie 24 spotkania z rzędu. Ale w końcu wygrała i w WTA 1000 w Pekinie dotarła do ćwierćfinału. Inny jest przypadek Amerykanki Jamie Loeb, ona w głównym cyklu WTA debiutowała 10 lat temu i wciąż czeka na… jakąkolwiek wygraną. Nie zmieniło to się w Charleston, znów przegrała, po raz 14. z kolei. Tym razem z Lauren Davis. A swój epizod w tej historii ma też Iga Świątek.
Przypadek chińskiej tenisistki Shuai Zhang był szczególny, bo między stycznia 2023 roku i wrześniem 2024 roku przegrała 24 spotkania z rzędu. Była wtedy 22. w rankingu WTA, ale wpadła w spiralę, z której nie potrafiła się wyplątać. A do tego przytrafiła jej się skandaliczna sytuacja w WTA 250 w Budapeszcie, gdy została oszukana tak przez sędzię, jak i rywalkę z Węgier. W końcu jednak udało jej się przełamać klątwę, teraz w Charleston wygrała już trzy pojedynki.
Inaczej wygląda jednak sytuacja Jamie Loeb, 30-letniej Amerykanki, która – podobnie jak Zhang – też w tym trwającym turnieju WTA 500 przeszła kwalifikacje. Po raz 14. zagrała w głównej drabince turnieju WTA z głównego cyklu, czyli co najmniej rangi 250. I… po raz czternasty przegrała.
Niezwykła historia Jamie Loeb. Dziesięć lat w poszukiwaniu zwycięstwa na turniejach WTA
Imię i nazwisko Loeb coś tam może kibicom tenisa w Polsce mówić – w przeszłości grała w naszym kraju, była też pierwszą rywalką Igi Świątek w US Open w 2022 roku. Karierę zaczęła jako 16-latka, w pierwszym swoim zawodowym turnieju dotarła do ćwierćfinału, tam przegrała z nieco starszą… Danielle Collins. Dwie kolejne imprezy już jednak wygrała. Wkrótce została też mistrzynią USA do lat 18, zadebiutowała w kalifikacjach US Open. Na mecz w głównej drabince musiała poczekać do 2015 roku – z dziką kartą od razu wpadła na Caroline Wozniacki, wtedy piątą rakietę świata. I wygrała zaledwie dwa gemy.
To było pierwsze spotkanie Loeb w głównym cyklu, wkrótce przyszły kolejne. I raz za razem je przegrywała. Było o tyle dziwne, że przez trzy sezony zajmowała miejsce w drugiej setce rankingu WTA, mogła liczyć na przepustki do turniejów w USA. Jeśli cieszyła się z sukcesu, to co najwyżej w challengerach WTA.
Mecze Jamie Loeb w turniejach WTA 250, 500 i 1000 oraz w Wielkich Szlemach
- 1.04.2025 (Charleston): Lauren Davis – Loeb 3:6, 6:1, 6:3
- 22.08.2022 (Granby): Xiyu Wang – Loeb 7:6, 6:7, 6:2
- 31.08.2021 (US Open): Iga Świątek – Loeb 7:6, 6:3
- 21.07.2021 Gdynia): Maryna Zanevska – Loeb 6:2, 6:0
- 6.01.2021 (Abu Zabi): Barbora Krejcikova – Loeb 6:1, 6:3
- 28.01.2020 (Newport Beach): Claire Liu – Loeb 6:4, 6:2
- 30.07.2018 (Waszyngton): Andrea Petković – Loeb 6:1, 6:1
- 11.09.2017 (Quebec City): Timea Babos – Loeb 7:6, 5:7, 6:2
- 1.08.2017 (Waszyngton): Jekaterina Makarowa – Loeb 7:6, 6:3
- 28.02.2017 (Acapulco): Andrea Petković – Loeb 2:6, 6:1, 6:3
- 3.01.2017 (Auckland): Madison Brengle – Loeb 6:4, 7:6
- 12.09.2016 (Quebec City): Jewgienija Rodina – Loeb 6:2, 6:2
- 10.03.2016 (Indian Well): Zarina Diyas – Loeb 6:1, 6:4
- 1.09.2015 (US Open):Caroline Wozniacki – Loeb 6:2, 6:0
Swój drugi występ w Wielkim Szlemie zanotowała późny latem w 2021 roku. Przeszła kwalifikacje na Flushing Meadows, w pierwszej rundzie wpadła na 20-letnią Igę Świątek, wtedy już zawodniczkę z Top 10. Polka okazała się stosunkowo litościwa, wygrała po 74 minutach “tylko” 6:3, 6:4, choć zwykle zawodniczki z niższych miejsc raszynianka ogrywa znacznie wyżej. Mniej litości miały za to chwilę wcześniej w Gdyni Weronika Falkowska (w kwalifikacjach) i reprezentująca Belgię Maryna Zanievska (w turnieju głównym, Loeb dostała się jako “szczęśliwa przegrana”).
I gdy wydawało się, że kariera Amerykanki, zajmującej dziś miejsce w szóstej setce rankingu WTA, zakończy się bez sukcesu w ważnym turnieju, dostała kolejną szansę. A później sama ją sobie wypracowała.

WTA 500 w Charlestone. Jamie Loeb w starciu z Lauren Davis, celem pierwsze zwycięstwo
Do rywalizacji na zielonej glinie w Charleston 30-latka dostała się bowiem dzięki dzikiej karcie, ale tylko do kwalifikacji. Na dziś jej ranking wystarczy bowiem do załapania się do mniejszych turniejów ITF. I tę szansę wykorzystała, pokonała na wschodnim wybrzeżu USA dwie Japonki: Mei Yamaguchi i Eri Hozumi. W głównej części zmagań wpadła zaś na Lauren Davis, którą kiedyś już pokonała, gdy to rywalka była faworytką.
Pojawiła się więc szansa na historyczny sukces. A zwiększyła się jeszcze po pierwszym secie – Loeb wygrała go 6:3, zapisując cztery ostatnie gemy na swoim koncie. W drugim Davis się odegrała (6:1), w trzecim zaś szły łeb w łeb, choć Loeb miała nawet break pointa na 4:2. I przegrała go, a później już wszystkie gemy do końca meczu.
I to Lauren Davis zagra w drugiej rundzie z Darią Kasatkiną, będzie jej pierwszą rywalką jako reprezentantki Australii. Jamie Loeb musi zaś czekać na 15. szansę, która w końcu może zamieni się w zwycięstwo.