Spektakularny powrót w finale turnieju WTA. Z 1:5 15-40 na 7:5. Klęska mistrzyni

Zakończył się turniej WTA 500 w Charleston. Decydujące starcie o końcowym trofeum w singlu przyniosło nam potyczkę z udziałem dwóch Amerykanek. Jessica Pegula zmierzyła się z Sofią Kenin. Kluczowa rozgrywka dla losów tytułu dostarczyła mnóstwo emocji. W pierwszej partii finalistka US Open 2024 wygrała na koniec cztery gemy z rzędu. W drugiej odsłonie popisała się jeszcze bardziej spektakularnym powrotem. Ze stanu 1:5 15-40, broniąc w sumie trzech setboli. Ostatecznie triumfowała 6:3, 7:5.
Jessica Pegula została rozstawiona z “1” w turnieju WTA 500 w Charleston. 31-latka przystępowała do rywalizacji tuż po finale tysięcznika w Miami. Potrafiła jednak szybko przestawić się z nawierzchni twardej na specyficzną, amerykańską mączkę. Miała po drodze pewne kłopoty w starciach z Danielle Collins i Jekateriną Aleksandrową, ale za każdym razem potrafiła odwracać losy rywalizacji. Dzięki temu zameldowała się w kolejnym decydującym starciu w tym sezonie i znalazła się o jedno zwycięstwo od awansu na podium rankingu WTA.
Niedzielną rywalką okazała się jej rodaczka – Sofia Kenin. 26-latka niespodziewanie zameldowała się w kluczowym spotkaniu rozgrywek. Prezentowała bardzo dobrą formę na przestrzeni całych zmagań w Charleston. Wyeliminowała m.in. Belindę Bencić, Darię Kasatkinę i Annę Kalinską. Jej półfinałowe starcie z Amandą Anisimovą zakończyło się przedwcześnie ze względu na kontuzję dolnej części pleców u młodszej z Amerykanek. Dzięki temu Kenin stanęła przed szansą na zdobycie pierwszego tytułu od… ponad pięciu lat. Ostatnim jej skalpem w singlu był do tej pory triumf w turnieju WTA 250 w Lyonie.
Jessica Pegula triumfatorką WTA 500 w Charleston. Szalony powrót Amerykanki w drugim secie
Mecz rozpoczął się doskonale z perspektywy Peguli. Już na “dzień dobry” przełamała rywalkę do zera, a potem potwierdziła przewagę własnym podaniem. Kilka minut później mogła już prowadzić 3:0 z podwójnym breakiem, ale nie zdołała wykorzystać żadnej z dwóch okazji. Kenin otworzyła swój rezultat na tablicy wyników i ruszyła do niwelowania straty. W trakcie czwartego gema wróciła ze stanu 15-30 i wyrównała na 2:2. Po chwili popisała się jeszcze większym comebackiem. Przegrała pierwsze trzy akcje, zrobiło się 0-40. Od tego momentu zgarnęła pięć punktów z rzędu i po raz pierwszy znalazła się na prowadzeniu. Jessica zdołała odpowiedzieć na skuteczną grę przeciwniczki. W trakcie następnych czterech gemów wygrała w sumie 16 z 21 wymian. Zdominowała końcówkę premierowej odsłony i wygrała ją 6:3.
Pierwsze rozdanie w drugim secie przyniosło breaka na korzyść Sofii. Czwarta rakieta świata natychmiast odrobiła stratę, ale nie nacieszyła się tym faktem zbyt długo. W kolejnych minutach na korcie dominowała mistrzyni Australian Open 2020. Już w siódmym gemie, przy prowadzeniu 5:1 40-15 i serwisie Peguli, Kenin doczekała się pierwszych setboli. W sumie miała trzy okazje, ale nie wykorzystała żadnej z nich. Jessica dorzuciła drugie “oczko” na swoje konto i niespodziewanie zaczęła niwelować stratę. Jeszcze w dziesiątym gemie 26-latka prowadziła 30-0, była o dwie piłki od doprowadzenia do decydującego seta. Od tego momentu… nie wygrała już ani jednego gema do końca meczu! Przegrała 12 kolejnych akcji, co oznaczało triumf Peguli 6:3, 7:5.