Games

Ważny głos ws. relacji Igi Świątek. Psycholog odkrywa nieznaną stronę. “Nie jest to żadną tajemnicą”

– Bardzo często w sporcie wyczynowym dzieje się tak, iż dochodzimy do czegoś takiego, jak przekroczenie obszaru naszego własnego dobrostanu. Czyli poświęcamy życie prywatne i w pewnym momencie to wszystko tak mocno się zaciera, iż żyjemy światem sportowym. Czyli pracujemy bardzo dużo, ale już niestety nie tak efektywnie, jakbyśmy mogli, gdybyśmy zachowali pewien balans – mówi w rozmowie z Interią Paweł Habrat, psycholog sportu, opowiadając o zjawiskach, w kontekście m.in. pytań o Igę Świątek.

Artur Gac, Interia: Podczas wstępnej rozmowy, gdy umawialiśmy termin niniejszego wywiadu, zaznaczył mi pan, że nie chciałby operować nazwiskami, ale na poziomie zjawisk nie ma pan problemu, by podjąć dyskusję. Zdążył pan w obrazowy sposób nawiązać do jednej z gwiazd polskiego sportu i… dentysty. Powtórzymy?

Paweł Habrat, psycholog sportu: – Powszechna wiedza na temat z kim indywidualnie pracuję nie jest potrzebna ani mnie ani zawodnikom. Chyba, że tego chcą z jakiegoś powodu. Jest to trochę tak, jak z dentystą. Informacja o leczeniu kanałowym zęba jakiegoś znanego zawodnika nikomu nie wniosłaby niczego do wiedzy o świecie sportowym, a co najwyżej mogłaby być podstawą do hejtu, że zawodnik nie myje zębów, albo bał się chodzić do dentysty. Choć pewnie byłaby to świetna reklama dla stomatologa, ale ci najlepsi raczej odganiają się od nowych pacjentów niż o nich zabiegają. Choć zdaję sobie sprawę, że z drugiej strony rzeczywistość się zmienia, sport stał się także zjawiskiem marketingowym, więc czasami tego typu informacje, które być może powinny pozostawać wyłącznie w gestii zainteresowanych stron, wychodzą na światło dzienne. Sportowcy i ich szeroko pojęte sztaby są dzisiaj tak prześwietlani, że wiele informacji nie sposób utrzymać w dyskrecji. Natomiast wiemy, że dyskrecja w zawodzie, który ja reprezentuję, jest szczególnie ważna.

Istotnie nie jest to panu do niczego potrzebne?

– Być może w początkowym stadium uprawiania zawodu byłoby mi przyjemnie znajdować często swoje nazwisko na szpaltach sportowych i stronach portali internetowych, ale osoby bardzo popularne bardziej i szczególnie w dłuższej perspektywie czasowej raczej skarżą się na negatywny pozafinansowy bilans bycia obiektem zainteresowania mediów. Uważam, że profesja psychologa obliguje do nawet nadmiernego przestrzegania zasad kodeksów etycznych. A pryncypium to stawianie dobra klienta bądź pacjenta nad pozostałe wartości. Psycholog zajmuje się najbardziej delikatną i intymną tkanką człowieczeństwa, jaką jest psychika. Z jej meandrami, emocjami, ukrytymi wartościami, przeżywaniem wzlotów i upadków, procesem samodoskonalenia się, itd. To najbardziej intymna sfera i tą intymność należy szanować i chronić przed prostackim zaciekawieniem, sensacyjnymi interpretacjami i – co jest względnie nowe – panoszącymi się hejtowaniem i prześmiewaniem. W ogóle nie ma nawet mowy o ujawnianiu informacji w zakresie diagnozy psychologicznej, a tym bardziej ewentualnego rozpoznania klinicznego. Informacje te może udzielić sam zawodnik, choć skutki takiego postępowania są zróżnicowane. Przekonali się o tym niektórzy zawodnicy, których namówiono do udziału w, skądinąd zbożnych, akcjach destygmatyzujących zaburzenia psychiczne. Praca psychologa to głównie praca w tle.

– Zresztą bardzo często sami sportowcy zaznaczają, że cenią sobie dyskrecję, nie tylko w sensie “przecieków” ze współpracy. Podkreślają, że istotną wartością jest właśnie praca na zapleczu, w cieniu, jeśli już to w szatni a nie na boisku lub innej arenie. No i istotny jest aspekt rywalizacyjny: ujawnienie, które słabe strony dopiero wzmacniamy, może być bezwzględnie wykorzystane przez przeciwnika. To jest potrzebne także po to, że jeśli nie widać naszej komunikacji, to mniej dajemy też podpowiedzi rywalom. Przecież dzisiaj w sporcie, zwłaszcza na najwyższym poziomie, taka wiedza także może mieć wielkie znaczenie. A jeśli, na przykład, komunikacją na linii zawodnik – psycholog pokażemy, że sportowiec ma jakiś problem lub jest w kryzysie, bo nie realizuje oczekiwanego wyniku sportowego, strona przeciwna może to łatwo wykorzystać.

Jak pan rozumie ideę swojej pracy i jaką metodę stosuje? Czy psycholog ma wyposażyć zawodnika w potrzebne kompetencje i bywać z nim na zawodach jedynie okazjonalnie, a może wręcz przeciwnie?

– To bardzo interesująca kwestia, bo nawet w naszym środowisku trwa wewnętrzna dyskusja dotycząca tego, jak powinny zachodzić regulacje dotyczące współpracy na linii psycholog – zawodnik, rodzina – psycholog, trener i sztab – psycholog lub drużyna – psycholog. Jeśli chodzi o mnie, dwie rzeczy są dla mnie priorytetem. Po pierwsze psychoedukacja, czyli dostarczanie informacji sportowcom lub drużynom, dotyczących funkcjonowania w sporcie i poza sportem. A druga rzecz, to dawanie kompetencji, które mają usamodzielnić sportowca w podejmowaniu decyzji w rywalizacji sportowej, a także w życiu. Ta praca ma też to do siebie, że działamy w pewnej ciągłości.

Dobrze rozumiem, że pan nie jest stałym bywalcem przy okazji rywalizacji sportowej zawodników, z którymi pan współpracuje?

– Psycholog powinien obserwować zawodnika również w sytuacji meczowej i być włączonym w analizę, ale jest to kwestia bardziej indywidualna, zależna od wewnętrznego ułożenia pracy.

Pytam o fizyczne bywanie. Ma pan jednego lub dwóch zawodników, przy których jest pan ciągłym towarzyszem?

Related Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back to top button