Games

Ponad 2,5 godziny oczekiwania Sabalenki w Miami. I stało się.

Aryna Sabalenka nie miała czasu na rozpamiętywanie niedzielnej porażki w Indian Wells z Mirrą Andriejewą, szybko przeniosła się z Kalifornii na Florydę. W Miami, choć wydaje się, że korty stworzone są pod jej szybką grę, nigdy nie przebrnęła ćwierćfinału. A teraz po raz pierwszy zagra tutaj jako liderka rankingu WTA, choć dopiero w czwartek. Dziś za to poznała swoją pierwszą rywalkę. I pewnie cieszy się na fakt, że po dziewięciu latach dostanie okazję do rewanżu za dawną porażkę.

2231 punktów – aż tyle dzieli na starcie rywalizacji w WTA 1000 w Miami liderkę rankingu Arynę Sabalenkę od drugiej Igi Świątek. Rok temu sytuacja była inna, to Polka miała przewagę. I ta sytuacja w najbliższych miesiącach raczej się nie zmieni, Polka zaś na mączce będzie musiała bronić ponad połowy swojego obecnego dorobku.

Sabalenka szybo otrząsnęła się po kiepskich występach na Bliskim Wschodzie, w Indian Wells dotarła do finału. W niedzielę przegrała go jednak z Mirrą Andriejewą, ale w Miami znów jest główną faworytką. Zwłaszcza że tutejsze korty są szybsze, a piłka odbija się niżej, co powinno jej sprzyjać.

Białorusinka dotarła już oczywiście na Florydę, wzięła udział w spotkaniu z mediami, miała treningi. No i zapewne dowiedziała się już, z kim zmierzy się w czwartek, w swoim pierwszym spotkaniu.

WTA 1000 w Miami. Aryna Sabalenka oczekuje na przełamanie niemocy. Ćwierćfinał to było jej maksimum

Sabalenka nigdy nie przebrnęła w Miami etapu ćwierćfinałów – i to może dziwić. Rok temu odpadła już w trzeciej rundzie, pokonała ją Anhelina Kalinina. Dwa lata temu dość niespodziewanie nie sprostała w ćwierćfinale Rumunce Soranie Cirstei, na tym samym etapie przegrała też w 2021 roku z Ashleigh Barty. I to właściwie całe jej zdobycze, zwykle żegnała się z tym turniejem po pierwszym lub drugim spotkaniu.

Teraz jest tutaj rozstawiona z jedynką, ma wolny los w pierwszej rundzie, w drugiej zaś zagra w czwartek. I wiedziała, że jej rywalką będzie albo doświadczona Bułgarka Wiktorija Tomowa, albo Amerykanka Caty McNally. Tę drugą świetnie zna Iga Świątek, wspólnie w 2018 roku wygrały juniorskiego debla we French Open, w półfinale singla minimalnie lepsza okazała się wtedy Amerykanka. I to McNally zagrała o tytuł z młodziutką Coco Gauff, przegrała.

 

Related Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back to top button