19-latka już sprawiła niespodziankę w Miami. 6:1, 6:2, klęska mistrzyni US Open

Laura Siegemund wprawdzie niedawno skończyła 37 lat i wydaje się zmierzać do końca kariery, ale ograniem Qinwen Zheng w Australian Open potwierdziła, że stać ją na pojedyncze zrywy. Doświadczona Niemka ma jednak ostatnio problem z przedzieraniem się przez kwalifikacje i nie inaczej było tym razem – w finale eliminacji przegrała w starciu z zawodniczką, która plasuje się o 134 miejsca w rankingu niżej.
Laura Siegemund największe sukcesy w karierze święciła w deblu oraz grze mieszanej. U boku Wiery Zwonariowej wygrała w 2020 roku US Open, w mikście sięgnęła z kolei po dwa wielkoszlemowe triumfy, w tym przed rokiem w Roland Garros, gdzie zagrała w duecie z Edouardem Roger-Vasselinem. W singlu tenisistce, która na początku marca skończyła 37 lat, nie szło już tak dobrze.
Niemkę stać jednak na pojedyncze zrywy, a świadkami jednego z nich byliśmy podczas tegorocznego Australian Open, kiedy to Siegemund wykorzystała słabszą dyspozycję Qinwen Zheng i wyeliminowała mistrzynię olimpijską. Za ciosem nie poszła, bo przegrała w trzeciej rundzie z Anastazją Pawluczenkową, nie zdołała też przejść eliminacji w Dosze i Indian Wells.
Turniej WTA 1000 w Miami. Laura Siegemund odpada w eliminacjach
Plasująca się na 81. miejscu w światowym rankingu Siegemund swoich sił spróbowała także w Miami. W pierwszej rundzie dwustopniowych kwalifikacji pewnie pokonała Anę Konjuh (6:2, 6:3), w finale trafiła z kolei na 215. w rankingu WTA Lindę Fruhrvitovą.
19-letnia Czeszka od początku roku zaliczyła kilka udanych występów w mniej prestiżowych turniejach (zagrała w półfinale ITF W100 w Bengaluru, w Trnawie dotarła do ćwierćfinału imprezy ITF W75), ale ze względu na brak doświadczenia i pozycję w rankingu nie była faworytką starcia z Siegemund.
Spotkanie, które trwało niespełna 80 minut, było jednostronne. Fruhvirtova przy pierwszej okazji przełamała rywalkę i pewnie budowała przewagę na korcie, a gdy po raz kolejny wygrała gema przy serwisie Niemki, prowadziła już 5:1. Po chwili bez straty punktu przypieczętowała zwycięstwo w secie 6:1.
Siegemund w pierwszej partii popełniła dwa podwójne błędy, nie straszyła też rywalki serwisem, a i sama nie radziła sobie returnem. Lepiej za to zaprezentowała się w drugim secie. Już na początku wypracowała cztery break pointy, jednak żadnego z nich nie wykorzystała, a po chwili sama straciła podanie.